Kolejna część przygód z serii o Lottie Brooks.

                     Dzień dobry😀📚!

Kiedy skończyłam drugi pamiętnik z cyklu o Lottie Brooks to byłam przeszczęśliwa, że czeka przy mnie trzeci tom😃. To, jak ta seria potrafi sprawić, że na długo pozostanie uśmiech na twarzy, na samą myśl wrażeń - jest niebywałe😀. Jednakże powstrzymałam się dopóki nie skończyłam pisać dla Was poprzedniej recenzji, dlatego, iż zawsze obawiam się, że odleci mi istotny wątek i nie ujmę w recenzji wszystkiego, co chciałabym.

Dziś opowiem Wam o ,,Sercowych rozkminach Lottie Brooks'', ale na sam początek, czy książki z tego cyklu należy czytać chronologicznie? Otóż moim zdaniem nie jest to konieczne, a autorka tylko wspomina np:. o ubiegłych wakacjach bohaterki, czy o jej wcześniejszych przypałach. Jak się już dowiedzieliśmy, a dobre jest określenie, że Lottie to specjalistka od popełniania gaf😅. 

Jedną z najzabawniejszych sytuacji, która zapadła mi w pamięci,  to gdy Lottie na dzień taty postanowiła przyrządzić nietypowe śniadanie. Angielskie breakfast: bekon, kiełaskę, jajka i fasolkę. Pomijając fakt, że fasolka, którą pokrywała delikatna warstwa zielonego futra, było pół starej puszki na tyłach lodówki, ale zeskrobała przecież większość futerka zwanego pleśnią. Hmm, to tak nie działa😅.


,,Sercowe rozkminy Lottie Brooks'' gwarantują ogromną dawkę przede wszystkim energii. To dobra propozycja, podczas której można się oderwać i odpłynąć myślami w szalony świat. Wisieńką na torcie są tutaj obrazki, które idealnie dopełniają dane sytuacje. Dialogi zapisane w tzw. komiksowych chmurkach najlepiej się wpasowują. Jednakże muszę wspomnieć o jeszcze jednej kwestii.

Oczywiście to zależy, ale często bywa tak, że dalsze kontynuacje książek czy bajek zaczynają robić się nużące, akcja zaczyna się rozciągać w czasie, a same miejsce akcji i postępowania bohaterów są spodziewane, i już przestają nas zaskakiwać. Nie powiem, że dokładnie tak było w tym tomie, gdyż poczucie humoru udziela się czytelnikom. W wielu miejscach ciężko mi się czytało. Dany fragment musiałam przeczytać z co najmniej 2 razy, a i tak miałam wrażenie, że mało z tego zostało. Błąd popełniłam, kiedy pozwoliłam sobie zaglądnąć parę stron do przodu i nie potrafiłam się skupić na aktualnym wątku. 

Cały zamysł fabuły jednakże jest pozytywny i nie zmienia to faktu, iż ciekawość przed dalszymi przygodami bierze górę. Pominęłam 4 część i mam już przy sobie 5 tom z kolei ,,Totalnie chaotyczne święta Lottie''. Ale chciałabym, aby kolejny wpis był już z innego gatunku literackiego, na Lottie jeszcze przyjdzie czas😃. Na zdjęciu prezentują się 3 tytuły, które mam już za sobą, a do ulubionych wątków wrócę nie raz, nie dwa😊.


Komentarze

  1. Szybko przywiązujemy się do bohaterów, którzy są tak sympatyczni jak Lottie. Ogromnym plusem tej serii jest również humor. Myślę, że chętnie sięgnęłabym po tę historię. Serdecznie pozdrawiam 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się 😊. Szalone, niespodziewane rozwiązania sytuacji, energia tryskająca od bohaterów... Humorystyczny, doskonały styl pisania Autorki sprawia, że czerpiemy przyjemność z każdego przeczytanego wątku 😊.

      Usuń
  2. Nie znam serii, ale widzę, że warto ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś na poprawę humoru bardzo chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Trzy ćwierci do śmierci.

Totalnie chaotyczne święta Lottie Brooks.

Zabieram Was na wypad do Warszawie...

Czy praca nad sobą jest ważna na każdym etapie życia?

Raz jeszcze kilka słów o ,,Hobbicie''